niedziela, 4 grudnia 2016
Oczyszczanie aury a wojna
Wybuch drugiej wojny światowej miał wielki wpływ na działalność twórców literatury polskiej. Od tego czasu ich twórczość należy do epoki nazwanej na razie współczesnością. Charakteryzuje się ona poszukiwaniem nowych form. Autorzy starając się jak najdokładniej oddać zachowania się ludności w realiach wojennych przedstawiają bohatera w różny sposób. Jedni starali się nie wywyższać jednostki ponad resztę, inni znów czuli się zobowiązani do przekazania pokoleniom wielkich czynów, których autorami byli mali zwykli ludzie. Jeszcze inni wiązali ze sobą obydwa te sposoby w celu osiągnięcia wcześniej zamierzonego celu.
Sposobem relacji, która występuje w „Zdążyć przed Panem Bogiem” Hanny Krall, a wynikającym z postawy doktora Edelmana jest deheroizacja. Doktor wręcz nalega, aby opisywanych przez niego ludzi autorka przedstawiła jako normalnych obywateli pełniących lepiej lub gorzej swoje obowiązki. Dążąc do jak najprawdziwszego przedstawienia wydarzeń doktor wystrzega się jakiegokolwiek wywyższania jednostek, ponieważ czytelnik mógłby skoncentrować uwagę na bohaterskich czynach a nie na przesłaniu jakie posiada utwór czyli na wiernym opisie zdarzeń w getcie, zachowań i przemyśleń ludzi uwięzionych. Dzieło jest świadectwem holocaustu. Stanowi zapis rozmowy z Markiem Edelmanem, jedynym żyjącym przywódcą powstania w getcie warszawskim w 1943 roku. Edelman opowiada o przeżyciach wstrząsających, prawie ich nie komentując. Być może nie ma już siły, widział bowiem tyle okrucieństwa, cierpienia i śmierci. Wtedy, patrząc na codzienne umieranie i cierpienia warszawskich Żydów, postanowił tylko jedno, a mianowicie, że zostanie lekarzem, ponieważ życie ludzkie ma dla niego wartość najwyższą, i poświęci wszystko, żeby je ratować. Codzienność getta w utworze jest naznaczona pozorami normalności. Poza jednym- trzeba żyć szybko, bo śmierć może przyjść w każdej chwili. Edelman opowiada o tym, jak Niemcy zbierali mieszkańców getta na Umschlagplatzu, przygotowując transporty do obozów koncentracyjnych. O tym, że ktoś stał i ich liczył. O tym , że przy rozdawaniu numerków ratujących życie córka odpychała swoją matkę, o tym, jak pielęgniarka w szpitalu stała się cicha bohaterka, oddając swoją porcję cyjanku chorym dzieciom, które zostałyby prawdopodobnie bestialsko zamordowane, a tak miały szanse umrzeć godnie. W rozmowie z Hanna Krall Edelman wyprzedza pytania o to, jak to się stało, że tak wielu Żydów godziło się na „prowadzenie na śmierć”, nie podejmując walki. Mówi o potwornej samotności odciętych od świata mieszkańców getta. Wielu z nich mimo możliwości nie podjęło ryzyka przejścia na aryjska stronę, wiedząc, że tam nikt na nich nie czeka. Naród wybrany czuł się tak, jakby Bóg o nim zapomniał. Powstanie w getcie było rozpaczliwy wołaniem o pomoc o ostatnia próba pokazania światu, że za murami są ludzie. Mottem życia Edelmana mogłoby być powiedzenie: „Zdążyć przed Panem Bogiem”. Inny wymiar mają te słowa, kiedy dotyczą getta. Zdążyć przed Panem Bogiem wtedy oznaczało umrzeć godnie, czyli odebrać sobie życie. Można odnieść wrażenie, że Edelman, przeżywszy getto, zaciągnął dług wobec Żydów i całe jego życie jest formą spłacania go. Jako lekarz zdąża przed Panem bogiem, ratując ludzkie życie… a także przede wszystkim oczyszczanie aury.
Z podanych przyczyn, to jest poprzez chęć przedstawienia zachowań cywila w oblężonym mieście także autor „Pamiętniku z powstania warszawskiego” - Miron Białoszewski deheroizuje zagrożonych warszawiaków, do których sam należy. Przedstawia on doświadczenia cywila nie zaangażowanego w militarne zmagania, przedstawia świat schronów, podwórek, skrytych przejść i kanałów, życie wypełnione strachem, ucieczką do stopniowo zacieśniających się przestrzeni życiowych oraz zdobywaniem pożywienia i wody. Tak właśnie przedstawia się życie cywila w tamtych warunkach. Nie jest ono niczym wielkim, nie jest bohaterskie, jest po prostu ciągłym zagrożeniem i lękiem.
Chęć przedstawienia bohatera jako zwykłego człowieka widoczna jest także w „Medalionach” Zofii Nałkowskiej. Na przykładzie kilku osób chce ukazać losy tysięcy ludzi. Są to zazwyczaj ludzie prości, niewinni, przyjmujący bierną postawę wobec wojny. Nie mają poczucia swej bohaterskości, znają jedynie swoją niedolę. Można jednak doszukać się w tym utworze elementów heroicznych. Postaciami przedstawianymi w sposób heroiczny są na pewno Greczynki, które „śpiewały jakby były zdrowe”. Jest to książka niezwykła, która powstała „dzięki” temu, że autorka była członkiem Komisji do Badania Zbrodni Hitlerowskich. O wyjątkowości dzieła stanowi to, że jest zupełnie pozbawiony emocji. Nałkowska relacjonuje wstrząsające fakty bez komentarza, tworząc prozę dokumentalną. Motto książki: „Ludzie ludziom zgotowali ten los”, wydaje się wystarczającym komentarzem do czasów pogardy, kiedy ludzkie życie nie miało żadnego znaczenia. Pisarkę zdumiewa , że to ludzie są wstanie innym ludziom zgotować taki los, ze leży w możliwościach ludzkości zachowanie zaprzeczające człowieczeństwu. Nałkowska opowiada o sprawach wstrząsających, nie szczędząc drastycznych scen. Tytuł tych opowiadań jest znaczący- medaliony to zdjęcia nagrobne, a jednocześnie miniaturowe fotografie z wizerunkami bliskich osób, które nosi się na szyi, najczęściej tych, którzy już odeszli, ale pozostaną na zawsze w naszej pamięci.
Subskrybuj:
Posty (Atom)